Dawno temu dobrowolnie zdecydowałeś, że przybędziesz, by żyć na tej planecie,
by wiele przeżyć, zdobyć wiele doświadczeń.
Wiedziałeś, że będzie ciężko, bardzo ciężko,
ale nawet w tym wypadku zdecydowałeś się to zrobić z miłości.
Teraz wiele razy narzekasz, że tu jesteś,
bo nie pamiętasz o swojej sile, swojej boskości.
To strach, który nie pozwala Ci zdać sobie sprawy,
że odzyskasz swoją siłę, kiedy przestaniesz się bać
i wierzyć, że się Tobą steruje.
Przez długi czas doświadczałeś wyrzucenia z samego siebie,
z Twojej rzeczywistości.
Każdy z nas ma misję do wykonania:
może coś lub kogoś straciłeś,
może chorujesz,
może otrzymałeś ciężki cios.
Jakiekolwiek by to nie było doświadczenie,
poczuj, że wykonujesz to zadanie.
Sekret pozytywnego doświadczenia leży w tym,
jak je przyjmujesz, jak w nim żyjesz.
KOCHAJ SIEBIE I ŻYJ PEŁNIĄ ŻYCIA!
Poczuj się dumny z bycia takim jaki jesteś.
Poczuj się szczęściarzem, że możesz być tu i teraz.
Zdobyte doświadczenia są bardzo ważne.
Skorzysta na nich wiele cywilizacji.
Istoty z gwiazd patrzą na Ciebie i Cię podziwiają.
Zostałeś stworzony z intencją zrobienia czegoś wielkiego.
Osiągnęliśmy to! Dzięki wszystkim za to!
Ale zostaje jeszcze dużo do zrobienia, dużo do przeżycia...
Jednak powinieneś przeżyć to z miłości i bez strachu.
KOCHAJ SIEBIE I ŻYJ PEŁNIĄ ŻYCIA!
To, co przeżyte na tym świecie będzie służyć temu,
by zmienić kurs Wszechświata na zawsze.
Nadeszła pora, żebyś wziął swoją część odpowiedzialności.
KOCHAJ SIEBIE!
Kochaj ludzi, którzy są wokół Ciebie!
Dziel się i doświadczaj z miłości!
KOCHAJ SIEBIE I ŻYJ PEŁNIĄ ŻYCIA!
Jesteś kimś unikatowym i bardzo wyjątkowym.
KOCHAJ SIEBIE!
Doświadczanie dobiega już końca:
ZRELAKSUJ SIĘ I ŻYJ PEŁNIĄ ŻYCIA!
Nadszedł moment, by powrócić do swojego wnętrza.
KOCHAJ SIEBIE I ŻYJ PEŁNIĄ ŻYCIA I BEZ STRACHU!
Nieeee, to nie ja napisałam ten tekst. :) Przetłumaczyłam go z hiszpańskiego, konkretnie z tego oto video: https://www.youtube.com/watch?v=R7x7jh-i0-Y .
Szukając różnych wersji piosenki "Viva la vida" trafiłam na tę, z genialnym tekstem i skradła ona moje serce... Zarówno samo wykonanie jak i tekst. Tak naprawdę to w moim życiu ostatnio Bóg zsyła mi różne takie maleńkie znaki, które pokazują mi jak cenne i piękne jest życie. Mimo nieszczęść, chorób, zmartwień. I że ważniejsze od tego, co nam się przydarza jest to, jak się w tej sytuacji zachowamy, jak będziemy postępować, co z tym zrobimy, jak to przyjmiemy.
Powiem Wam szczerze, że przez moją 8-letnią już kwarantannę, izolację od ludzi i normalnego świata czuję się bardzo samotna i żeby sobie jakoś tę samotność zrekompensować często oglądam często nagrania video z różnych części świata, głównie z Ameryki Południowej, którą sobie szczególnie ukochałam - reportaże, dokumenty, wywiady... Mieszkający tam ludzie zadziwiają mnie swoim optymizmem, radością z życia, bezinteresowną dobrocią, otwartością, spontanicznością... I oglądając te programy, słuchając podcastów czuję trochę tak, jakby te osoby były moimi przyjaciółmi. Dzięki nim nie czuję się taka samotna, godzina po godzinie, dzień po dniu. Sprzątam, gotuję, szyję i wykonuję inne zwyczajne czynności przy okazji słuchając. :)
W ten sposób poznałam pewną dziennikarkę z Chile, Maríę José Terré - oglądając jej programy na youtube, m. in. "21 días", w którym zawsze przez 21 dni wcielała się w położenie ludzi z różnych środowisk, np. ludzi pracujących i mieszkających na wysypisku śmieci, obcujących ze śmiercią przygotowując zmarłych do pogrzebu, pracujących w służbach bezpieczeństwa, alkoholików... I to wcielała się dosłownie - przez 21 dni żyła np. z innymi ludźmi na wysypiskach śmieci i ciężko pracowała przy ich segregacji, piła z alkoholikami... Generalnie program bardzo ciekawy, polecam. W każdym razie sposób, w jaki traktowała tych wszystkich ludzi bardzo mnie ujął, czuło się od razu, że nie szuka ona sensacji tak bardzo obecnej w dziennikarstwie tylko naprawdę rozumiała i współczuła tym ludziom, okazywała im troskę i zainteresowanie, czułość, nie brzydziła się. Wywarła na mnie duże wrażenie jako człowiek, nie tylko dziennikarka, więc postanowiłam znaleźć ją na Instagramie i obserwować.
Po pewnym czasie odważyłam się do niej napisać tak naprawdę nie oczekując jednak, że mi odpisze, bo mając ileś tam tysięcy obserwujących miałam świadomość, że raczej nie odpisuje wszystkim, którzy do niej napiszą. I tu się pomyliłam! Odpisała, a w wiadomości przekazała w moją stronę wiele ciepłych słów. Zaczęłam śledzić jej relacje i zdjęcia i, co mnie bardzo cieszy, mamy nadal ze sobą kontakt. Aktualnie jest w Afryce i pomaga wraz ze swoją ekipą budować dla mieszkających tam ludzi studnie. Pokazuje szkoły, w których dzieci nie mają dostępu do wody pitnej... Ludzi, którzy chodzą z baniakami, by nabierać wodę z rzeki, którą potem przesiewają, oczyszczają z brudów i kamyków, by móc ją pić. Uwrażliwia na to jak cennym skarbem jest woda i jak wiele osób jej nie docenia...
Oczywiście nie urwałam się z choinki - wiem, że np. sytuacja w Afryce jest bardzo ciężka, zwłaszcza jeśli chodzi o dostęp do wody pitnej, ale trochę inaczej się to wszystko odbiera jeśli opowiada to ktoś nam znajomy, kto naprawdę widzi całą tę sytuację. Generalnie rzecz biorąc María José zamieszcza na swym koncie różne myśli, teksty, relacje, które skłaniają mnie do refleksji i sprawiają, że zaczynam jeszcze bardziej doceniać to, co mam. Świat nie jest różowy i na wiele osób spadają różne nieszczęścia. Dlatego warto doceniać każdy dzień, dostrzegać w nim coś dobrego. Bo to, co aktualnie posiadamy być może nie będzie nam dane na zawsze, w każdej chwili możemy to stracić. Warto cieszyć się każdym dniem! Drobnostkami. Wtedy te drobnostki stają się wielkimi rzeczami. I do tego też Was zachęcam - do celebrowania każdego dnia, wdzięczności za to co macie i do dobroci dla innych ludzi, do cieszenia się sobą, swoją obecnością, bo mieć u swojego boku bliskie nam osoby jest wielkim błogosławieństwem.
Przyznam się Wam szczerze, że mam jedno takie małe marzenie - chciałabym kiedyś przeprowadzić krótki wywiad online z Maríą José (przez moją nadwrażliwość elektromagnetyczną ilość czasu niestety byłaby bardzo ograniczona), zapytać ją o życie w Chile, o jej liczne podróże i wiele innych rzeczy... Bo bardzo podziwiam ją i to, co oraz jak robi. I zamieścić naszą rozmowę tu na blogu oraz na grupie dla miłośników hiszpańskiego na Facebooku "Latino Gang Polonia", na której regularnie zamieszczam różne materiały związane z tym językiem. Notabene, bardzo polecam tę grupę! :)
W sumie to myślę, że to moje marzenie jest nawet do spełnienia. I byłoby do spełnienia w niedalekiej przyszłości, bo María José jest osobą bardzo otwartą i chętnie przyjmuje zaproszenia do rozmów. Jest tylko jeden mały szkopuł, który tkwi we mnie samej. A konkretnie w moim ogromnym wstydzie i lęku przed rozmawianiem z nią po hiszpańsku. :) W tym momencie nie do pokonania dla mnie. Ale może kiedyś... Kto wie.
A nie, przepraszam, są dwa szkopuły. :) Drugi to moja bardzo ograniczona wiedza z zakresu komputerów, informatyki. Tak naprawdę to nawet nie wiem jak ja bym mogła ten wywiad nagrać, żeby potem móc go gdzieś zamieścić. No ale podobno jak się chce to wszystkiego można się nauczyć i dowiedzieć.
Trzymajcie kciuki! ;)