Halo halo, moi Kochani, dzień dobry :)
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć trochę o moim dawnym hobby, o umilaczu czasu, którym zajmowałam się w dzieciństwie.
Oj tak, lepienie z modeliny i plasteliny było jednym z moich ulubionych zajęć. Doskonale pamiętam, że nawet, gdy byłam chora i leżałam w łóżku z gorączką to wraz ze mną leżała też plastelina bądź modelina i lepiłam, lepiłam, lepiłam... Tak naprawdę to był czas, kiedy miałam zastawiony różnymi figurkami niemal cały regał. :)
Potem, gdy byłam już nastolatką to zaczęło mi brakować czasu na lepienie i odłożyłam swoje hobby do lamusa. No a później, już w wieku dorosłym, gdy zachorowałam na wieloczynnikową nadwrażliwość chemiczną wiele moich zamiłowań artystycznych niestety stało się niemożliwych, gdyż narzędzia do nich niezbędne to po prostu chemia, np. farby, kleje, flamastry, modelina, plastelina... Kontakt z nimi znoszę bardzo ciężko. Tak więc panel moich możliwości w temacie artystycznym uszczuplił się bardzo. Ograniczam się do rysowania ołówkiem lub węglem, szycia różnych zabawek...
Ale powiem Wam, że dziś robiąc porządki w biurku znalazłam zakupioną ładnych parę lat temu modelinę bardzo porządnej jakości. Coś mnie podkusiło, żeby ją otworzyć. I może spróbować coś ulepić skoro kiedyś tak to kochałam... Modelina musiała przejść najpierw test zapachowy. Tzn. dokładnie ją wywąchałam czy nie pachnie i jak reaguje moje ciało. Przeszła go pozytywnie ku mojemu zdziwieniu. Potem przyszedł czas na test dotykowy. Zaczęłam wyrabiać w rękach spory jej kawałek. Tu już było trochę gorzej, moje dłonie zrobiły się lekko kostropate i suche. Ale duszności żadnych "NIET". A to dla mnie najważniejsze, bo one są dla mnie najbardziej niebezpieczne.
No więc postanowiłam coś ulepić. A że zbliża się Wielkanoc to oczywiście królika. :) Poniżej możecie go obejrzeć. Wybaczcie słabą jakość zdjęć, ale nie mam aparatu fotograficznego, a wszystkie zdjęcia robię moją starą Nokią. :P
Jest trwały, bo utwardzony przez wrzucenie do gorącej wody. No i tak sobie myślę, że może powstanie więcej figurek, bo tej modeliny to mam jeszcze bardzo dużo, a jest to fajne zajęcie. Mam już nawet pomysł jak i gdzie można by te figurki wykorzystać. I sądzę, że muszę przepatrzeć dokładniej co ja mam tam jeszcze zachowane z tych lepszych dla mnie czasów, co mogłabym i teraz wykorzystać.
Dobrego weekendu!
EDIT
Niedługo później...
Długo nie wytrzymałam, musiałam zrobić i owieczkę, to wciąga!!! :)