1 minut czytania
09 Jun
09Jun

Podobno to, co czujemy dobrze jest ubrać w słowa wiersza, więc...


Demon i chusta


I kiedy myślę, że wszystko zaczyna się jakoś układać, 

kiedy wydaje mi się, że w końcu odbiłam się od dna, 

kolejna czarna mara pojawia się na horyzoncie 

i zaczyna krążyć nad moją głową, 

chcąc zabrać mi ostatnie promyki słońca, 

których tak długo szukałam na pochmurnym niebie swojej egzystencji 

aż w końcu udało mi się je odnaleźć. 

Przeciwstawiam się, a złość narasta we mnie z prędkością światła. 

Nad głową pojawiają się błyskawice.

 Biją ode mnie czy od maszkary? 

Nie zgadzam się! Nie chcę już żyć w mroku! - grzmię gromko. 

Walka. 

Demon zła i wysłannik światła niosący nadzieję na lepsze jutro 

walczą w moim ciele, duszy i umyśle, 

przeszywając je na wskroś. 

Skręcam się z bólu. 

Dość! Przestańcie! Dość już mówię! 

Zostawcie mnie wszyscy w spokoju!

Chcę stąd zniknąć! 

Mam dość tej walki! 

O życie, o zdrowie, o siebie. 

Brak tchu. 

Kolejny raz duszę wszystko w zarodku.

Jakby nic się nie wydarzyło. 

Zimno mi. 

Otulam się chustą w kolorze promieni słońca, 

utkaną misternie z optymizmu, odwagi, cierpliwości i siły. 

Nie do końca dobrze na mnie leży. 

Uwiera mnie i drapie, bo materiał jest trochę sztuczny.

Jak mój optymizm.

Ale to jedyna rzecz, która pozwala mi się ogrzać 

i odpędzić od siebie ciemność.



Obrazek pochodzi ze strony: http://gajowiec.pl/swiatlo-w-terapii/

Komentarze
* Ten email nie zostanie opublikowany na stronie.
I BUILT MY SITE FOR FREE USING