Hej :)
Mam do Was na początek pytanie - jesteście zadowoleni/-zadowolone z wydajności swojego organizmu oraz pracy swojego mózgu? Bo ja to tak nie do końca. :P Wraz z pojawieniem się wieloczynnikowej nadwrażliwości chemicznej pojawił się również szereg irytujących mnie objawów ze strony układu nerwowego, przede wszystkim wszechogarniająca mnie mgła umysłowa, która bardzo utrudnia wszelkie zajęcia wymagające wysiłku umysłowego, intelektualnego. Do tego dochodzi ciągłe zmęczenie, wręcz wyczerpanie. Chęci do różnych aktywności są i to duże, tylko energii brak... Dla mnie jako osoby lubiącej się uczyć ciągle nowych rzeczy jest to sytuacja trudna do przełknięcia. Nic więc dziwnego, że zaczęłam szukać różnych naturalnych środków, które mogłyby mi trochę pomóc i poprawić moje zdolności kognitywne, koncentrację, pamięć. I w ten właśnie zaczęłam bardziej interesować się tzw. adaptogenami.
Cóż to takiego jest - te adaptogeny? Są to rośliny, które mają ogromny wpływ na ciało i umysł człowieka. Przede wszystkim mają działanie wzmacniające na organizm, przywracające równowagę, ułatwiające adaptację do trudnych warunków środowiskowych, poprawiające zdolności kognitywne, koncentrację, percepcję, niwelujące poziom naszego stresu. Nazwa "adaptogeny" pochodzi od łacińskiego czasownika "adaptare" co oznacza "przystosować", "dopasowywać". Adaptogeny pomagają więc zwiększać naszą odporność na stres i mają wpływ na pracę naszego móżgu.
Do najlpopularniejszych adaptogenów należą m. in.:
- lukracja głądka
- różeniec górski (rhodiola)
- ashwagandha (witania ospała)
- gotu kola (wąktorka azjatycka)
- żeńszeń syberyjski
- traganek błoniasty
- schisandra (cytryniec chiński)
- maca (pieprzyca peruwiańśka)
W swoim życiu próbowałam kilku z tych adaptogenów, a konkretnie: lukrecji gładkiej, różeńca górskiego, ashwagandhy i gotu koli. I na nich chciałabym się skupić w tym poście.
Zacznijmy może od tych, które nie powaliły mnie swoim działaniem i jednak odczuwałam bardziej skutki uboczne niż korzyści. Mam na myśli korzeń lukrecji. Plusem jaki zauważyłam to faktycznie wzrost energii i wytrzymałości, w czasie jej zażywania wyostrzał mi się też wzrok. Niestety minusem było to, że nie można jej zażywać spokojnie i bezpiecznie przez dłuższy czas, ponieważ zatrzymuje wodę w organizmie, powoduje zwiększenie ilości sodu i obniżenie poziomu potasu w naszym ciele. Jest to roślinka do stosowania przez krótki okres czasu, do dwóch tygodni, chyba, że w mieszankach ziołowych ułożonych przez doświadczonego zielarza.
Jeśli chodzi o działanie adaptogenne to z różeńcem górskim miałam już lepsze doświadczenia. Pierwszy raz zetknęłam się z nim tuż po skończeniu studiów. To co zauważyłam w czasie jego zażywania to po pierwsze znaczny wzrost energii, zmniejszenie poziomu lęku, chęć do różnych aktywności, wzrost koncentracji, zwiększenie szybkości reakcji na różne bodźce. Działał na mnie aktywizująco, pobudzająco, powodował poprawienie nastroju (działa przeciwdepresyjnie), wywoływał efekt lekko euforyczny. Do objawów trochę mniej pożądanych należało między innymi uczucie czasem jak po wypitej kawie czy napoju energetycznym, czyli lekkie rozedrganie, nakręcenie, gonitwa myśli. Przy tym jedna mała uwaga - różeńca powinno zażywać się rano, gdyż spożywany w godzinach popołudniowych lub wieczornych może powodować bezsenność. Druga sprawa to odpowiednie dobranie dawki do naszej wagi - zbyt wysoka może właśnie wywoływać efekt wypitej mocnej kawy, co czasem przydarzało się mi z racji iż moja waga mieści się raczej w granicach dolnej normy.
Kolej na ashwagandhę, czyli witanię ospałą. Tradycyjnie ashwagandha używana jest w stanach przewlekłego stresu i osłabienia organizmu. Wspomaga pracę układu nerwowego, wzmacnia koncentrację i pamięć. Jednocześnie wycisza, przywraca spokój, zmniejsza skutki stresu na nasz organizm. Mogę to zdecydowanie potwierdzić - działała na mnie wyciszająco, uspokajająco, mogłam wziąć ją na noc i lepiej spać. Ale jednocześnie wspomagała też moją koncentrację i pamięć, nie czułam się przymulona tylko bardziej skupiona. Trzeba zwrócić koniecznie uwagę na jakoś kupowanego produktu, najlepiej w postaci ekstraktu w kapsułkach (w postaci soku lub suszonych ziół działanie jest dużo dużo słabsze). Warto wybierać ekstrakty standaryzowane o jak najwyższej zawartości procentowej składników aktywnych. Generalnie ashwagandha przez niektórych lekarzy i naturopatów stosowana jest wspomagająco nawet przy chorobach psychicznych takich jak schizofrenia, choroba afektywna dwubiegunowa czy depresja.
Kolejnym wspomagaczem naszego mózgu i układu nerwowego jest gotu kola (wąkrotka azjatycka). Powiem Wam szczerze, że jest to ziele, które przyjmuję obecnie. Nie zaczęłam go zażywać akurat jednak dlatego, by poprawić sobie koncentrację i pamięć a raczej z powodu dużego potencjału naprawczego jaki posiada. Regeneruje bowiem cały organizm z układem nerwowym na czele. Ale nie powiem, bo byłam bardzo przyjemnie zaskoczona działaniem tej roślinki na mój mózg. Po pierwsze zauważyłam wzrost energii, ale jednocześnie bez napięcia, rozdygotania. Po drugie dość znacznie poprawił mi się nastrój, było to bardzo przyjemne uczucie. Nigdy nie miałam do czynienia z lekami przeciwdepresyjnymi, ale przypuszczam, że podobne wrażenie ma się właśnie przy ich zażywaniu. Po trzecie poprawiła mi się koncentracja. Poza tym działa na mnie przeciwlękowo, nie czuję takiej "spiny" przy różnych sytuacjach, przyjmuję różne sprawy, zdarzenia w moim życiu jednak bardziej spokojnie niż kiedyś. Zdecydowanie pozytywnie działa na moje zachowanie, nastrój, stan psychiczny. Plusem jest również to, że nie zauważyłam, żadnych skutków ubocznych, podobnie jak w przypadku ashwagandhy. Te dwa adaptogeny są zresztą najdokładniej przebadane.
Każdy z adaptogenów oprócz działania na nasz układ nerwowy ma także korzystny wpływ na różne nasze narządy, układy.. Generalnie są one uważane za bezpieczne i nadające się do stosowania przez długi czas (z wyjątkiem lukrecji gładkiej). Ważne jest odpowiednie dobranie dawki do naszej wagi, by nie była ona zbyt mała (wtedy nie odczujemy działania adaptogenu lub będzie ono słabiutkie) lub zbyt duża (może pojawić się uczucie euforii, gonitwa myśli, bezsenność). Dlatego dobrze jest się poradzić kogoś obeznanego w temacie adaptogenów i generalnie ziół, żeby z kolei samemu nie zaordynować sobie dawki zbyt wysokiej. Warto też zmieniać adaptogeny po pewnym czasie, np. po kilku miesiącach stosowania, gdyż nasz organizm po prostu przyzwyczaja się do zawartych w nich związków i później nie działają już tak powalająco jak na początku. Nie oczekujmy też cudów przy sporadycznym, doraźnym zażywaniu tych roślinek lub przy zażywaniu ich przez krótki czas. Na działanie ziół trzeba trochę poczekać i wymagają one systematycznego zażywania.
Mała uwaga. Albo nie, nie mała tylko duża UWAGA: Jeśli rozważacie zażywanie jakiegokolwiek adaptogenu to najpierw zasięgnijcie dokładnych informacji o nim, upewnijcie się, że nie ma żadnych przeciwwskazań do jego zażywania w Waszym przypadku, żadnych interakcji z lekami jakie zażywacie, a najlepiej skontaktujcie się przedtem z doświadczonym naturopatą lub zielarzem, znającym się na rzeczy lekarzem lub farmaceutą. Pamiętajcie, że zioła te nie nadają się raczej w przypadku jeśli przyjmujecie jakiekolwiek leki mające działać na Wasz stan psychiczny, typu na przykład leki antydepresyjne.
Ja nie jestem ani lekarzem, ani wykwalifikowanym zielarzem, po prostu jestem miłośniczką ziół i od ładnych kilku lat interesuję się ziołolecznictwem. Dzięki ziołom oraz odpowiedniej suplementacji i diecie udało mi się m. in. pokonać toxocarozę (choroba odzwierzęca), przewlekłą boreliozę, poprawić swoje wchłanianie i dzięki temu w końcu przybrać trochę na wadze, poprawić swoją morfologię krwi, naprawić choć trochę swoje jelita (miałam nieceliakalny częściowy zanik kosmków jelitowych) i kilka innych "drobiazgów". Ale też w swojej walce z wieloczynnikową nadwrażliwością chemiczną i skutkami jakie ciągle czyni w moim organizmie jestem jednocześnie sama dla siebie często królikiem doświadczalnym nie mając pomocy ze strony tzw. fachowców. Zioła mają moc. Ale mogą być też niebezpieczne i o tym również nie należy zapominać.
Na koniec kilka linków o adaptogenach, które mogą Was zainteresować:
https://www.youtube.com/watch?v=R8m_dgG21vU
https://www.youtube.com/watch?v=tLg7xtQlQ9o
https://www.youtube.com/watch?v=C9sjgfboaC4
https://www.youtube.com/watch?v=mqQwwonz4i0
A już naprawdę na sam koniec - pamiętajcie, że na dłuższą metę nie pomogą żadne adaptogeny jeśli nie będziecie dbać o siebie, wysypiać się, odżywiać się prawidłowo (dieta bogata w witaminy z grupy B, magnez, kwasy tłuszczowe omega3 oraz wysokiej jakości białko o dobrym profilu aminokwasowym).
Tu fajny artykuł o roli witamin z grupy B w funkcjonowaniu układu nerwowego:
http://neuropsychologia.org/neurologiczne-skutki-niedoboru-witamin-z-grupy-b
A tu konkretnie o witaminie B12, która jest dla nas MEGA ważna:
Pozdrowienia dla Was :)
Obrazek pochodzi ze strony: https://www.swps.pl/strefa-psyche/blog/relacje/2431-mozg-a-uczenie-poradnik-dla-rodzica