Witajcie Kochani! :-)
Drugi post po długiej przerwie. I będzie trochę.... psychologicznie. :-) Tak, psychologia to coś, co mnie szalenie interesuje i gdy tylko mogę, oglądam i czytam o różnych zagadnieniach związanych z relacjami międzyludzkimi, reakcjami człowieka, zaburzeniami itd. Pomaga mi to zrozumieć, zracjonalizować różne życiowe sprawy i nie traktować ich nadmiernie emocjonalnie, do czego mam skłonność jako tzw. osoba wysoko wrażliwa.
Dziś króciutko o odpuszczaniu i jego zbawiennym wpływie na nasz spokój i zdrowie. Niemal każdemu z nas wmawia się od dziecka, żeby być ambitnym, wytrwałym, uparcie dążyć do celu, nigdy nie odpuszczać, nie poddawać się. Prawda? Owszem wytrwałość jest bardzo pomocna w życiu, gdyż prowadzi nas do osiągnięcia wyznaczonych celów... Natomiast jest pewna różnica między zdrową wytrwałością i cierpliwością a obsesyjnym uporem. Taki rodzaj dążenia do jakiegokolwiek celu i trwania w czymś może być dla człowieka niszczący.
Jeśli coś nam nie służy to przychodzi w końcu czas kiedy trzeba odrzucić złudne nadzieje i zaakceptować, a przede wszystkim dopuścić najpierw do siebie obecny stan rzeczy i... po prostu odpuścić. Zaakceptować rzeczywistość. Bywa tak, że czasem lepiej zrezygnować niż uparcie do czegoś dążyć, chcieć coś osiągnąć czy uratować (np. relację) za wszelką cenę. Bo czasem ta cena jest wysoka i to coś jest jej zwyczajnie niewarte - niewarte naszego zdrowia, nerwów, czasu. I wcale nie oznacza to naszej porażki. Przeciwnie - może być naszym zwycięstwem!
Wiem, decyzja czy dalej próbować i do czegoś dążyć czy jednak z tego zrezygnować nie jest prosta, często nie wiadomo tak naprawdę co zdecydować. Mi pomaga w takiej sytuacji tzw. rachunek zysków i strat. Wypisanie sobie plusów i minusów dalszych prób oraz rezygnacji. Nakreśla nam to bardziej sytuację i jest pomocne przy określeniu, co nam się bardziej "opłaca".
Upór może być cechą zarówno pozytywną, jak i negatywną, zależnie od sytuacji i kontekstu. Czasem jest to niezdrowa zawziętość spowodowana nadmiernymi ambicjami, lękiem przed poniesieniem porażki, byciem wyśmianym czy odrzuconym. Bywa też tak, że zrezygnować z czegoś czy odpuścić nie pozwala nam duma. To wszystko niepotrzebne, zabiera nam tylko niepotrzebnie energię, siły życiowe i po prostu radość. Czasem lepiej odpuścić, nie walczyć wbrew wszystkiemu i wszystkim.
Jeśli widzimy, że głową muru nie przebijemy to... po co dalej próbować. Po co tracić na coś czas, nerwy... Czasem lepiej zamknąć za sobą drzwi i zacząć coś innego. To, że rzeczywistość okazała się inna niż nam się to wydawało i że się przeliczyliśmy nie oznacza, że musimy robić wszystko, by było tak jak to sobie wyobraziliśmy i zaplanowaliśmy. Życie bywa nieprzewidywalne. Nie zawsze możemy wszystko osiągnąć, zdobyć, nie na wszystko mamy wpływ, co nam się przydarza. I im wcześniej się z tym pogodzimy, tym lepiej dla nas. To dotyczy zarówno sfery zawodowej, jak i prywatnej, na przykład relacji międzyludzkich - miłości czy przyjaźni. Czasami lepiej po prostu odpuścić, zamknąć dany rozdział i rozpocząć zupełnie nowy niż latami rozpaczać, rozpamiętywać. Bo przez to utkwienie w jakimś momencie naszego życia teraźniejszość przecieka nam przez palce. I tracimy tak naprawdę szansę na bycie szczęśliwym. Przeciekają nam przez palce nowe możliwości. Warto być dla siebie łagodnym, traktować siebie z miłością i szacunkiem, dbać o siebie. Również o swój spokój, zdrowie emocjonalne. I patrzeć pozytywnie oraz z nadzieją w przyszłość. Bo nigdy nie wiadomo co nam się jeszcze dobrego w życiu przydarzy.
Miłego weekendu, Kochani!
Zdjęcie pochodzi ze strony: