Dzień dobry, Kochani!! :)
Wiosna to dla mnie symbol narodzin lub odrodzenia, jakiegoś początku... Pomyślałam więc - może to dobry czas na powrót do pisania mojego bloga? Nie wiem czy będzie to wielki "come back", pewnie nie, być może czytało mnie zaledwie kilka osób... Ale nawet jeśli tak rzeczywiście było to uważam, że warto wrócić do pisania właśnie dla tych kilku cudownych osób. I dla mnie samej.
Długo mnie tu moi Drodzy nie było... Ale obiecałam, że wrócę i jestem. :) Co się u mnie działo w czasie tej przerwy? A no popełniłam kilka kolejnych wełnianych zabawek, rozpoczął się proces wydawniczy mojej drugiej książki - na temat perfekcjonizmu, nadal szlifowałam przede wszystkim hiszpański... Ale też dużo płakałam, dużo użalałam się nad sobą, często nie robiłam nic... I leczyłam się. Leczyłam się sama w domowym zaciszu ze stanów depresyjnych, z kolejnych załamań związanych z moją izolacją wynikającą z choroby oraz braku normalnej stałej pracy, leczyłam się z samotności, z zawodu miłosnego... Z wielu trudnych rzeczy. A co mam na myśli pisząc "leczyłam"? Przepracowywałam sama swoje problemy. Mam analityczny umysł, logika pomaga mi ogarniać moje stany emocjonalne, więc starałam się sobie sama różne rzeczy logicznie wytłumaczyć i ogarnąć.
Myślę, że przez ten dość trudny dla mnie czas udało mi się kilka rzeczy w sobie wypracować. Przede wszystkim szukanie pozytywów w swoim położeniu mimo wszystko, cokolwiek by się nie działo oraz by się nie poddawać. Teraz jest dużo lepiej, a jasne słońce za oknem oraz wyższa temperatura powietrza powodują, że chce mi się znów żyć! Tak więc, tak sobie myślę, to dobry moment na powrót.
Dziś chciałabym się z Wami podzielić pewną drobnostką, która przydarzyła mi się... na Facebooku. :) W telegraficznym skrócie - zamieściłam na swoim profilu zdjęcie w moim pokoju, przy czym otrzymałam komentarz, bym zmieniła lokalizację, bo prawie wszystkie moje zdjęcia są robione w jednym miejscu. I tak mi przyszło do głowy, że rzeczywiście większość zdjęć, jakie wrzucam na FB jest w tym samym miejscu, jakoś nigdy wcześniej mi to do głowy nie przyszło. To skłoniło mnie do zastanowienia i przypomniało mi smutną prawdę, dlaczego tak jest - bo nigdzie nie bywam, nie wyjeżdżam, nie wychodzę na miasto, do knajpy, nie umawiam się nigdzie ze znajomymi... Żyję sama, czas spędzam w domu (z małymi wyjątkami, kiedy jestem na dworze w swojej okolicy). Chętnie zmieniłabym lokalizację robienia sobie zdjęć, ale w moim przypadku mogą to być po prostu inne części mojego domu, a to uważam, że nie ma sensu, po co mam pokazywać komuś mój dom.
No ale nie o tym chciałam... Tylko o tym, że to trudne nie móc żyć normalnie jak inni ludzie, nie bywać nigdzie, przebywać dzień w dzień w jednym miejscu. To nie jest zdrowe, ani dla psychiki, duszy, ani dla ciała. A jednak muszę dawać radę. Dlatego przyznam, że trochę dotknął mnie ten komentarz, bo jestem akurat wrażliwa na tym punkcie, mimo iż na pewno ta osoba nie miała nic złego na myśli tylko sobie zażartowała. Nie bez przyczyny symbolem Wieloczynnikowej Nadwrażliwości Chemicznej jest kanarek. Dlatego, że osoby na nią cierpiące są niczym kanarek w klatce - uwięzione w swoich domach, nie mające dostępu do normalnego życia... Jest to na dłuższą metę bardzo uciążliwe, a czasem wyniszczające psychicznie.
No ale cóż, trzeba żyć, obiecałam nie smęcić... I tego będę się trzymać. Chciałabym tylko tym wpisem zaapelować do ludzi zdrowych, by czasem przed powiedzeniem czegoś komuś zastanowili się najpierw, ponieważ słowa bywają ostre jak brzytwa i potrafią bardzo ranić. Bo naprawdę nie wszystko, co dla osób zdrowych oczywiste, jest takie dla osób chorych, zmagających się w życiu codziennym z ograniczeniami, o których zdrowi nawet by nie pomyśleli.
Ściskam Was Kochani, i do "zobaczenia" za dwa tygodnie, na razie będę publikować kolejne posty właśnie raz na dwa tygodnie (z czasem może częściej). Dobrego weekendu!!
Asia
P. S. Ci, którzy mnie lepiej znają, wiedzą doskonale, że jestem zafascynowana niebem i chmurami - uwielbiam na nie patrzeć i je fotografować... Wrzucam więc poniżej kilka zdjęć, które zrobiłam pod nieobecność tu. :) Mam nadzieję, że się Wam spodobają.